Moda na nalewki nie przemija. Można chyba nawet odnieść wrażenie, że coraz więcej osób specjalizuje się w produkcji tego rodzaju trunków. Są osoby, które można wręcz uznać za znawców przedmiotu. Nic dziwnego, ponieważ trening czyni mistrza. Domowe nalewki to świetny i sprawdzony pomysł na zatrzymanie smaku lata na dłużej. To nie jest typowy napój alkoholowy, o czym świadczy fakt, że nalewek nie serwuje się np na imprezach. To taki trunek „dla zdrowotności” czy też do wypicia przy kawce. Przepisów, jak zrobić nalewkę jest całe mnóstwo, więc każdy, kto tylko chciałby poeksperymentować w tym zakresie, może to po prostu zrobić. A możliwości jest wiele. Nalewki można robić z bardzo wielu rzeczy. Do wyboru jest cała gama owoców, mięta, orzechy włoskie, jarzębina, a nawet czosnek. Niektórzy robią je nawet z przypraw lub warzyw.
Tego, jak zrobić nalewkę, najlepiej byłoby się dowiedzieć od kogoś, kto takie rzeczy robi, ale skoro nikogo takiego nie mamy na podorędziu, spróbujmy sami poradzić sobie z tym zadaniem. Nie będzie to specjalnie trudne, bo można nawet zajrzeć do internetu, a tam bez kłopotu znajdziemy pożądane informacje. W wybraną wyszukiwarkę internetową wpisujemy pytanie: jak zrobić nalewkę? i już po chwili przed naszymi oczyma pojawiają się stosowne strony. Można też pożyczyć lub kupić książki na ten temat.
Proces powstawania nalewek jest zawsze czasochłonny. Dlaczego? To oczywiste, ponieważ przygotowany trunek musi swoje odstać. Niektórzy mówią, że „odleżeć”. A wszystko po to, aby zyskał odpowiedni smak, zapach, kolor, a przede wszystkim odpowiednią moc.
Prześledźmy zatem kolejne etapy produkcji tradycyjnej nalewki. Najpierw trzeba zdecydować się, z czego będziemy taki trunek robić. Dajmy na to, że będą to maliny. Zatem zbieramy owoce, najlepiej by były one ekologiczne, płuczemy, osuszamy, umieszczamy w dużym słoiku i zalewamy czystym spirytusem. Po tygodniu alkohol zlewamy do innego słoika, a pozostałe maliny zalewamy wódką. Znów czekamy tydzień i czynność powtarzamy. Do pozostałych malin dodajemy miód i ponownie zostawiamy całość na tydzień. Po upływie tego czasu odlewamy powstały płyn, a całość przepłukujemy odrobiną wystudzonej przegotowanej wody. Kiedy już wszystkie płyny mamy połączone, nalewka jest już gotowa do „leżakowania”. I teraz im dłużej będzie sobie tak „bytowała”, tym lepszy będzie efekt. Czasami trudno jest wytrzymać te kilka miesięcy bez zaglądania do niej i próbowania. No cóż, wyjścia są dwa: albo wypijemy ją nim jeszcze nabierze odpowiednich walorów, albo jednak poćwiczymy naszą cierpliwość i swoje odczekamy. Najlepiej jest, kiedy co roku zrobimy kilka nalewek i wówczas nie będziemy musieli wypijać tych bieżących, tylko spokojnie sięgać po te butelki, które już swoje odstały. Niektórzy tak rzeczywiście postępują i w ten sposób non stop raczą się tymi jakże zacnymi trunkami. Trzeba tylko w tym wszystkim zachować umiar, bo bardzo szybko można popaść w ten zgubny nałóg, którym bezsprzecznie jest alkoholizm. Nie trzeba nikomu jakoś specjalnie tłumaczyć, że zawsze zaczyna się od jednego kieliszka.